Forum Dragons of shadow Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Opowieść wigilijna Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Hall
Włóczykij



Dołączył: 24 Gru 2006
Posty: 3 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 1:32, 25 Gru 2006 Powrót do góry

Opowiadanko wigilijne a jednocześnie marne poczatki mojego profilu Mr. Green Proszę o jak najmniej krytyki Mr. Green

"Zły Niziołek Zabójca"

Bezimienny Bard przysiadłszy na niskiej podmurówce zarzucił nogę na nogę i rozejrzał się po tłumie skandującym jego imię, tłumie domagającym się by zaczął opowieść. Konkretnie paru dzieciakom i nauczycielce z pobliskiej miejskiej szkoły. Zapłacił im to słuchają. Ale był pełen nadziei, że jak ludzie z pobliskiej mieściny usłyszą harmider to się zlecą i może coś rzucą do kapelusza. Jak się później okazało wielce się mylił. Spojrzał po zmarzniętych buziach zniecierpliwionych dzieciaków. Miał dziś opowiedzieć bajeczkę świąteczną, jednak widok tych małych twarzyczek nasłał mu inny pomysł do głowy.
- A więc dzieci. Dziś, jako, że mamy wigilię Bożego Narodzenia, będzie opowieść o Złym Niziołku Zabójcy, który za wszelką cenę chciał, by do świąt nie doszło. - z lubością oglądał przerażone buźki dzieciaków oraz lekkie zniesmaczenie na twarzy kobiety. Czuł w kościach, że dzisiejszą noc spędzi wraz z nią w jakimś ciepłym miękkim łóżku. Jak przyszłość pokaże ponownie się zawiódł. Niemniej jednak rozpoczął swoją pasjonującą, według niego i chyba tylko według niego, historię:
Był to jeden z mroźnych grudniowych poranków. Jednak nie tych zwykłych. Zdecydowanie do tych normalnych nie należał i bynajmniej nie z powodu Wigilii Bożego Narodzenia obchodzonej właśnie dziś. Tegoroczne święta miały nie dojść do skutku. A to wszystko za sprawą jednej małej istoty, mierzącej w wysokich butach metr i dwadzieścia dwa centymetry, więc sami przyznacie, że do kolosów to on nie należy. Ta mała istotka planowała już swoje poczynania od wielu tygodni. Niziołek, bo tej zacnej i poczciwej rasy była wspomniana istota zamieszkująca ziemski padół, tego dnia był już w piątym dniu podróży na górę Silait Mykith, na której, a dokładniej w której, ponoć mieszkał Święty Mikołaj wraz ze zgrają reniferów. Zamiary malca były bardzo łatwe do przewidzenia: zabić starca, rozgonić źwierzaki, spalić rózgi wraz z całym przytulnym mieszkankiem i zabrać wszystkie prezenty dla siebie. A, że niziołek praktycznie zawsze dostawał to co chciał szedł bardzo pewny siebie. Nawet nie starał się maskować ani kryć gdy dochodził do wejścia w głąb góry znajdującego się na jej szczycie. Zbliżył się do groty skacząc zwinnie po skałkach wystających ponad śnieżną dróżkę. Wejścia strzegły ogromne, drewniane wrota. Malec zadarł głowę do góry by objąć wzrokiem całą przeszkodę, dostrzegł coś co dawało mu małą nadzieję. Między skałą, a górnym końcem kilkumetrowych wrót dostrzegł małą szczelinę.

- Stetryczały wariat – mruknął do siebie, zastanawiając się po jaką cholerę tu takie wejście i począł wyciągać przyrządy przydatne do wspinaczki z małego, podróżnego plecaczka. Złapał dwa ostre sztylety i rozpoczął wdrapywanie się po wrotach. Wbijał w miękkie sosnowe drewno sztylety utrzymując się na samych rękach. Po piętnastu minutach znalazł się na szczycie.
- Na barszczyk babci Ryszardy! – zaklął szpetnie przypomniawszy sobie, że na dole zostawił plecak z resztą ekwipunku potrzebną do wykonania misji. Zszedł ostrożnie, ponieważ duża wysokość nie pozwalała mu na skok. Zajęło mu to kolejne kilkanaście minut. Gdy po kolejnych siedział ponownie na górze z plecakiem na plecach miał kolejny problem do rozwiązania. Jakim cudem ma się zmieścić w tej małej szczelinie z plecakiem?
- Zdecydowanie trzeba przejść na dietę – burknął pod nosem i zaczął wyrzucać z plecaka garnki, patelnię, przyprawy i trochę różnych smakołyków – Czekajcie tutaj bezpiecznie na tatusia i nie odchodźcie zbyt daleko – powiedział zadowolony z siebie i rzucił plecak na drugą stronę wrót, sam natomiast zaczął się przeciskać wciągając na ile się da brzuch. Po kilku próbach, kilkunastu minutach cierpień, obietnic odchudzania, przekleństw i odgrażania się wszystkim dookoła udało mu się znaleźć po drugiej stronie. Nie bez bólu oczywiście. Mało sobie nie odbił nerek upadając z tej wysokości. Wstał biadoląc coś i marudząc. Rozejrzał się uważnie po wnętrzu, z małej sali w której wylądował prowadził jeden korytarz z którego widoczne były szalejące promyki światłą pochodzące prawdopodobnie od świec z kolejnej komnaty. `To będzie szybka akcja` - pomyślał sobie i sięgnął ręką po łuk przewieszony przez plecy.
- Co do jasnej? – zaczął ręką szukać broni na plecach, nie było jej. Posypały się kolejne przekleństwa, za które pewnie babcia Ryszarda kazałby mu zjeść nie tylko barszczyk ale i drugie danie. – Pewnie wyrzuciłem go wraz z garnkami – skrzywił się niemiłosiernie i zorganizował wyprawę powrotną.
Kilkadziesiąt minut później:

- To będzie szybka akcja – wycedził przez zęby i dzierżąc już produkowany na wymiar łuk w dłoniach sięgnął po strzały z kołczanu na plecach. Chwila prawdy. Odetchnięcie. Tym razem wszystko ma. Powolnym krokiem udał się w stronę światła rozglądając się na boki. Wychylił się zza jakiegoś mebla i zajrzał do ogromnej sali. Dobiegł go gromki śmiech starca i jakieś niezrozumiałe dźwięki, prawdopodobnie te dzikie renifery. Na środku sali stał Mikołaj i właśnie ubierał się w swoje czerwone przyciasne ciuszki z obrzydliwymi pomponami. Niziołek nie marnując zbytnio czasu napiął cięciwę i wypuścił pierwszą strzałę. Świsnęła ona tuż obok głowy świętego. – Szlag by to trafił – tupnął nóżką wściekle i wystąpił zza mebla – Giń starcze – Kolejna strzałą przecięła powietrze, jednak tym razem dotarła do celu. Głowa starca wzbogaciła się o wystającą po środku czoła drewnianą strzałę z piórkami. Krew trysnęła z rany zalewając twarz Mikusia sprawiając, że wyglądała teraz iście makabrycznie – Sukces – powiedział zadowolony z siebie malec i ruszył w kierunku środka komnaty. Jednak coś go zaniepokoiło, ciało Świętego powinno już dawno leżeć na ziemi i zalewać posoką całą posadzkę, natomiast ono nie zamierzało ani trochę opaść, wręcz przeciwnie, Mikołaj obrócił się w kierunku malucha i spojrzał bardzo, bardzo groźnie. Nie wiedzieć kiedy w jego ręku znalazła się rózga, która strzelił w powietrzu jak batem. Zaczął zbliżać się do niziołka, a tuż za nim maszerowały niczym podręczna armia wszystkie renifery prychając groźnie. Malec z rozdziawioną szeroko buzią zaczął automatycznie strzelać kolejnymi strzałami. Gdy kołczan był już pusty, a starzec nie zwolnił ani trochę kroku niziołek zaczął prędko uciekać. – To jakiś nieumarły! Nawet babcia przy nim jest miła! – krzyczał uciekając ile sił w nogach. Kurzyło się za nim jakby leciał na obiad. Wdrapał się w niecałe trzy minuty po drzwiach i z wyjątkową łatwością przecisnął w przyciasną szczelinę. Szybko zeskoczył z drzwi. Upadł miękko na śnieg i rzucił się pędem w dół zbocza. W jednej chwili przypomniało mu się o rzeczach, które zostawił przy wejściu do groty. – Pamiątki rodzinne! – Nie bacząc na niebezpieczeństwo wrócił po wszystkie kulinarne przyrządy jakie tam zostawił i czując niemal oddech Mikołaja na karku zbiegał szlakiem z góry..
- Niziołek uciekł i nigdy więcej już nie myślał o niepokojeniu Świętego Mikołaja, a w tę Wigilię nawet rózgi pod choinkę nie dostał. – Bard skończył opowieść i rozejrzał się po zebranych. Właśnie... czegoś mu cały czas brakowało. Przetarł oczy niedowierzając i rozejrzał się ponownie. Zamiast tłumów, które miały przybyć w to miejsce tuż po rozpoczęciu opowiadania, odeszli Ci którym zapłacił. – Cóż.. kolejny raz się nie udało. – Bezimienny Bard zarzucił nieużywaną lutnię na ramię i poszedł w sobie tylko znanym kierunku.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Draghar
Ten co ma sporo postów



Dołączył: 29 Gru 2006
Posty: 272 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Nie 10:21, 07 Sty 2007 Powrót do góry

Całkiem zręczna historyjka. Jedno mnie strasznie raziło, mianowicie, istnienie Niziołka w świecie, gdzie obchodzi się Boże Narodzenie... Trochę mi Grincha przypominała, ale jest całkiem fajna, zwłaszcza motyw barda.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)